sobota, 9 lutego 2013

Peru cz.III


Największą atrakcją Peru jest zdecydowanie słynne Machu Picchu. Można się tam dostać z Cusco jedynie pociągiem w cenie specjalnie dostosowanej dla turystów: od 65USD w jedną stronę. Tym razem polecam udać się osobiście na dworzec i samemu kupić bilet. Pensjonat za pośrednictwo z przyjemnością policzy sobie kilkadziesiąt dolarów prowizji od biletu. Machu Picchu to oczywiście dwu dniowa wycieczka. Po czterech godzinach dojeżdżamy do małej miejscowości Aguas Calientes położonej na wysokości 2200 m. Mimo, że to tylko 80km od Cusco, przyroda zmienia się całkowicie. Jest bardziej wilgotno, z pustynnego krajobrazu trafiliśmy na skraj lasu deszczowego. Ten dzień możemy poświęcić na znalezienie noclegu i rozejrzenie się po okolicy. Miasteczko nie posiada wprawdzie wyjątkowych zabytków, ale ma swój klimat z linią kolejową prowadzącą główną ulicą. Oczywiście, co jest typowe dla Peru, na głównym placu stoi pomnik jednego z królów inkaskich. W pobliżu znajdują się źródła termalne - od nich Aguas Calientes (gorące wody) wzięło swą nazwę. Musimy też kupić bilet wstępu w cenie 45 USD. Ta wyprawa jest zdecydowanie najdroższa ze wszystkich.

Do Machu Picchu wybieramy się następnego dnia rano. Możemy wybrać dość drogi autobus albo spacer i podejście na wysokość 2600m. Spacer jest dość przyjemny i po aklimatyzacji na 4000m podejście nie sprawia żadnego problemu. Po drodze towarzyszą nam dźwięki piły tarczowej. Czyżby renowacja? Nie, po chwili okazuje się, że to latające kolibry wydają taki dźwięk! Zbliżamy się do szczytu i z tropikalnego lasu zaczynają wyłaniać się pierwsze zabudowania. Nie bez przyczyny Machu Picchu ogłoszone zostało jednym z nowych siedmiu cudów świata. Historia tego miejsca na zawsze pozostanie tajemnicą. Wiadomo, że Inkowie wybudowali je w XV wieku i opuścili z nieznanych przyczyn w XVI wieku. Archeologowie odkryli tam prawie wyłącznie groby kobiet, stąd przypuszczenie, że miasto pełniło głównie funkcje religijne i było sanktuarium Dziewic Słońca, do którego mężczyźni nie mieli prawa wstępu. Inna teoria mówi, że była to rezydencja władcy. Zwiedzając okolicę utwierdzamy się w przekonaniu, że wycieczka warta jest swojej ceny. Najlepiej rozpocząć od starego szlaku Inków znajdującego się na lewo od wejścia na teren kompleksu. Indianie nie docierali do miasta dzisiejszą drogą. Zamiast tego szli górami, wąską, niebezpieczną ścieżką nad 500 metrową przepaścią. Z tego miejsca rozpościera się wspaniała i ogólnie znana panorama całego kompleksu. Następnie udajemy się do samego miasta. Wszystkie budynki skonstruowane są z idealnie wypolerowanych bloków skalnych ułożonych jeden na drugim bez użycia zaprawy. Przylegają one do siebie tak ściśle, że nie wciśnie się między nie nawet źdźbła trawy. Inkowie byli ekspertami w budownictwie. Ich konstrukcje odporne były na trzęsienia ziemi nawiedzające te rejony. Co ciekawe, olbrzymie bloki skalne transportowano bez użycia koła, ciągnięte przez setki robotników. Oprócz tego miasto pokrywa sieć wodociągów rozprowadzająca wodę ze znajdujących się tu źródeł do domów i nawadniająca tarasy uprawne. Całość robi niesamowite wrażenie. Wieczorem powrót do Cusco.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz